"568 897 znalazło tu miłość, która nie ma początku i nie zazna końca. Miłość stworzoną z setek zdań i tysięcy słów, zmieniających się jedno z tak wielu w jedno jedyne. Miłość, która nigdy się nie powtórzy, bo nie ma najmniejszej szansy na powtórzenie rzeczy tworzących zupełność.
8796 z nich nigdy nie zapomni momentu, kiedy spłynęła potokiem słów, łez i ludzi."
Słowa przeze mnie zacytowane są wstępem do historii o miłości. Miłości, która nie ma szans na przetrwanie. Ona - tkwiąca w nieszczęśliwym związku dziewczyna, której życiem rządzą inni. On - gwiazda rocka, chłopak uwielbiany przez tłumy nastolatek. Banalne? Schematyczne? Jeśli tak myślicie, dajcie się wciągnąć Ninie Reichter do świata Ally i Bradina. Zapewniam, przepadniecie do reszty.
Zanim sięgnęłam po tę książkę przeczytałam kilka recenzji i w niemalże każdej przeczytałam, że czytelniczka płakała nad tekstem, wzruszała się smutnymi momentami. Nastawiłam się na wyciskacz łez, ale nic takiego mnie nie spotkało. Jeśli chodzi jednak o wątek romantyczny, to naprawdę powalił mnie na kolana. Bradin - no cóż, ideał faceta. Wokalista zespołu rockowego, przystojniak o brązowych oczach. Chłopak o jakim każda nastolatka mogłaby tylko marzyć. A on wybiera tą jedną jedyną. Dziewczynę, której mieć nie może. Dziewczynę, której życie jest zaplanowane przez rodziców i starszego od niej chłopaka. Jedno przypadkowe spotkanie na lotnisku zmienia wszystko. Między Ally i Bradinem nawiązuje się uczucie, przed którym oboje starają się bronić. Czy uda im się zostać tylko przyjaciółmi? Czy sława oraz naciski ze strony zespołu i rodziny będą w stanie pokonać te uczucie? A może wręcz przeciwnie, będziemy świadkami szczęśliwego związku? Tego nie zdradzę :).
Bohaterowie są osobami, które dopiero niedawno przekroczyły magiczny próg pomiędzy dzieciństwem a dorosłością. Dzięki temu łatwo mi było utożsamić się z nimi, ich uczuciami i poglądami. Mogę przy tym śmiało stwierdzić, że autorka wcale nie przerysowała swoich postaci, nie nadała im zbyt dorosłych ani zbyt dziecinnych cech. Są spontaniczni ale również odpowiedzialni, mimo, że nie zawsze ich decyzje są rozsądne. Jestem pewna, że spotykając takie osoby mogłabym się z nimi zaprzyjaźnić, gdyż byli dla mnie bardzo naturalni.
Czas na zachwyt nad kolejnym elementem powieści czyli podkładami muzycznymi. Każdą z piosenek odsłuchiwałam podczas czytania i muszę przyznać, że zostały bardzo dobrze dobrane. Najbardziej zachwycił mnie oczywiście utwór zespołu Lifehouse - Everything. Jeśli sięgniecie po tę książkę to koniecznie czytajcie razem z muzyką.
Niestety, w pewnym momencie nadszedł koniec powieści i teraz będę przez bardzo długi czas czekała na kontynuację losów bohaterów. Z niecierpliwością będę czekała na to, czy Ally i Bradin będą razem, czy może raczej ktoś stanie na ich drodze do szczęścia. "Ostatnia spowiedź" Niny Reichter to powieść, która nie powinna przejść bez echa i zostać zapomniana. Jeśli chodzi o mnie, serdecznie zachęcam nie tylko czytelniczki, ale również i czytelników, niezależnie od wieku do zapoznania się z tą historią. Gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni.